Geoblog.pl    BezDrogowskazu    Podróże    Borneo Escape    Do góry nogami
Zwiń mapę
2006
29
mar

Do góry nogami

 
Malezja
Malezja, Kota Kinabalu
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12885 km
 
Noc spedzilam w autobusie z Semporny do Kota Kinabalu. Wciaz nowe i nowe.
wszystko mnie zaskakuje. Zaczelam inaczej patrzec na ludzi Islamu. do tej
pory, musze przyznac ze wstydem, jedynie przez pryzmat jihad.
teraz...jakos cieplej, wyrozumialej. Facet, ktorego posadzili przy mnie w
autobusie powiedzial do siebie: chwala niech bedzie Allahowi!:) Pewnie, w
zyciu nie mial takiej przygody, cala noc siedziec przy bialej kobiecie,
lokiec w lokiec. i zupelnie legalnie, bo przeciez taki mial numer na
bilecie:)
Drzemalam sobie zmeczona wrazeniami dnia. Stuknal mnie w lokiec. Granica.
Otwieram oczy, patrze i czuje ze cos nie tak. Rozespana mysle sobie: co
jest, wiem ze zasnelam, ale zeby mnie w miedzyczasie do gory nogami
obrocili to nie pamietam. Bo za oknem, nasza stara dobra Wielka
Niedzwiedzica na niebie tylko jakos tak...do gory nogami? Chwile mi
zajela
kontemplacja tej niezwyklosci:)
Kiedy stuknal mnie drugi raz w ramie, to juz nie wiedzialam po co.
granica
byla, siku bylo, co teraz? Wyobrazcie sobie, 2 w nocy, koniec swiata,
swiatel zadnych i w srodku tego wszystkiego restauracja pod dachem.
obowiazkowe jedzonko! wliczone w cene biletu! dopiero po chwili
zorientowalam sie dlaczego mezczyzni dziwnie sie pchaja przede mnie i
pofukuja. Kochani, nigdy nie stawajcie w kolejce dla mezczyzn, kobiety
maja swoja:)
Nie wiem co jadlam, mieso bylo zbyt ciemne zeby byc wolowina, a tym
bardziej drobiem. ale przestalam sie nad tym zastanawiac, obralam
polityke: jedz i nie mysl:) Gdzies tam po cichutku mam tylko nadzieje ze
nie zjadam wlasnie czyjegos psa...
W autobusie moj uszczesliwiony wspolpasazer czestuje mnie kolejnymi
zagadkami. podaje mi owoc, w zyciu czegos takiego nei widzialam, odmowic
nei wypada. patrze, dobra nasza, facet go obiera, obieram wiec i ja.
smakuje dziwnie, sucho jakos i tak...nie po naszemu. ale nic to, mowie
sobie, trzeba wszystkiego sprobowac, po to przeciez tu jestem. przelykam,
facet wyciaga cukierka. pieknie- mysle sobie- teraz bede musiala
sprobowac
wszystkich jego specyfikow. cukierek na szczecie jest "normalny"-
eukaliptusowo-mietowy. co za ulga...:)
Zasypiam szybko (mam nadzieje ze to nie currara z owocu;)
I budzi mnie na chwile tylko jedna przemila rzecz. Moj Malajczyk sciaga
swoja kurtke i okrywa mnie, bo spiworek mi sie lekko obsunal."terima
kashi"- mamrocze przez sen i odplywam w swoje tropikalno-deszczowe sny...
Kota Kinabalu budzi mnie bolem w moich poparzonych ramionach. wysiadam,
jest 4 rano, pojecia nie mam co ze soba zrobic, lapie aitobus do centrum
ze szczerym zamiarem zlozenia swojego biednego ciala na pierwszej lepszej
lawce. okazuje sie to zbedne. obok przemily hostel, to, mysle sobie,
przemili ludzie pewnie;) MOwie ze przyjechalam wlasnie, nie zostaje w KK,
chce sie tylko kilka godzin przespac i jade dalej na wyspy. Nie ma
sprawy,
dostaje pokoj chlopaka z obslugi, ktory, biedaczek, jest na zmianie
wlasnie. odwaznie nastawiam sobie budzik na 8 rano, bo chce zalatwic
sobie
pozwolenie na wyspy Pulau Tiga i...budze sie o 11:45. Piecze i boli coraz
bardziej. nici z nurkowania, nici z wyspy, plazy i palm, nie wytrzymam
slonca. zmiana planow, postanawiam jutro wspiac sie na MOunt Kinabalu.
tam
przynajmniej bedzie zimno- 4100 m.n.p.m. Inna spprawa zeby sie dostac na
plateau, trzeba sie przedrzec przez spory kawal interioru, a wiec bede
mokra jak nic. czekaja mnie wiec zakupy dzisiaj: poncho i skarpety
anty-pijawkowe. pewnie tez nie wiedzieliscie ze takie cos w ogole
istnieje:) ja tez nie. a istnieje i jest tu na nie wielki popyt! moze to
pomysl na biznes, ludziska?;)

I tak oto siedze wlasnie w moim hostelu i korzystam z darmowego na dodatek
internetu. I tylko mi prosze nie mowic ze jestem uzalezniona. to tylko
ogromne poswiecenie z mojej strony (wiecie jak tu ciezko wykonac
najprostszy ruch? czlowiek sie poci przy kichnieciu), bo przeciez obiecalam
wam listy z podrozy:) Mam nadzieje ze mozecie sie tam rozsiasc wygodnie w
fotelu z fajeczka i zimnym piwkiem i potowarzyszyc mi troche w tych moich
podrozniczych ciekawostkach. I obiecuje ich wiecej gdy tylko
c.d.n
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
BezDrogowskazu
Joanna Dziubińska
zwiedziła 6% świata (12 państw)
Zasoby: 53 wpisy53 141 komentarzy141 427 zdjęć427 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
22.11.2008 - 14.02.2009
 
 
15.01.2007 - 29.01.2007
 
 
24.03.2006 - 17.04.2006