Drodzy,
nalezy sie wam errata, czy raczej przypisy. w ostatnim moim liscie tak
sie
zapamietalam w poetyckich metaforach i innych parabolach na temat gwiazd
i
plywania w mlecznych smugach ze wlasciwie chyba ani razu nie nazwalam
rzeczy po imieniu. moja kochana psiapsiola, konkretny umysl architekta
zwrocila mi uwage ze ona caly czas myslala ze ta cala historia z
gwiazdami
w wodzie faktycznie byla tylko metafizyka i chodzilo o gwiazdy odbijajace
sie w ciemnej wodzie! Oj Dziubinska, poetko ty jedna! Otoz nie. Zjawisko,
aczkolwiek magiczne i basniowe istnieje realnie i bynajmniej nie ma nic
wspolnego z gwiazdami. juz wiecej z ksiezycem. Sprawca owego lsnienia i
gwiezdnych smug widocznych przy kazdym ruchu w wodzie jest bowiem
fluorescencyjny plankton widoczny przy bezksiezycowych nocach. Ot i co.
ale tego wszystkiego dowiedzialam sie juz po fakcie, z internetu i zrodel
pokatnych:) wtedy naprawde myslalam ze przekroczylam niezauwazenie jakies
wrota pomiedzy swiatem realnym a basnia i nie wiedzialam co sie dzieje:)
Ech, te umysly scisle, co my bysmy bez was zrobili...?:)